wtorek, 1 września 2020

#65 "Miłość w Auschwitz. Edward Galiński, Mala Zimetbaum i uczucie silniejsze od śmierci" Francesca Paci

 (Recenzja z dnia 1 września 2020)

#65 "Miłość w Auschwitz. Edward Galiński, Mala Zimetbaum i uczucie silniejsze od śmierci" Francesca Paci



⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10

    "Idea miłości jest sprzeczna z Auschwitz. Znane są "zakazane" historie [...], znane są też historie pełne rozpaczy [...]. Uczucia wykraczające poza instynkt przetrwania, chwile porównywalne z utraconą błogością lub śmiech ze współwięźniarkami - to głęboko skrywane wspomnienia, z poczucia winy, ze wstydu, ze strachu, że umniejszą ogrom wojny."

    Ta historia jest prawdziwa - gdyby wyszła spod pióra pisarza, z pewnością krytykowano by go za zbyt wybujałą wyobraźnię. To jedna z najbardziej poruszających i niezwykłych, prawdziwych opowieści o miłości. Polski więzień polityczny, żydowska dziewczyna, szaleńcza miłość i obóz w Auschwitz w 1944 roku. Edward Galiński i Mala Zimetbaum, wykształcona, błyskotliwa młoda kobieta, pełniąca w obozie rolę tłumaczki, zakochali się w sobie i dokonali niemożliwego. Uciekli z Auschwitz, by chociaż przez chwilę cieszyć się swoją miłością na wolności. Dlaczego jest to dziś historia prawie zapomniana? Czy dlatego, że nie znalazła szczęśliwego zakończenia? Włoska dziennikarka, Francesca Paci przywraca w swojej książce pamięć o dwojgu niezwykłych ludziach i ich heroicznej miłości, która okazała się warta śmierci.

    Książka niesamowicie mi się spodobała i to nie tylko dlatego, że od lat pasjonuję się historią II wojny światowej, a w szczególności holokaustem i obozami zagłady, ale dlatego, że jest autentyczna, że wydarzyła się naprawdę. Bo dlaczego niby nie mogłaby się wydarzyć? Ludzie się kochają, chcą być kochani. Niby, wydawać by się mogło, że obóz zagłady jest ostatnim miejscem, gdzie mogłaby się narodzić miłość. Jednak mimo okropności wojny, straszliwych warunków obozowych spotkało się dwoje obcych sobie ludzi. Połączyło ich uczucie, dla którego warto żyć, ale i umierać. Niestety od początku wiemy, że to nie jest historia z happy endem, że na próżno szukać tutaj szczęśliwego zakończenia. 

    Język książki jest prosty, a samą książkę czyta się bardzo szybko. Francesca Paci odkopała starą historię kochanków i na podstawie historii i wspomnień więźniów, ich rodzin, listów, dokumentów, stworzyła świetną opowieść opartą na prawdziwych wydarzeniach. Od tej książki nie można się oderwać. Historia głównych bohaterów rozpoczyna się już od młodzieńczych lat. Autorka świetnie porównuje, co w danym momencie i roku robią bohaterowie, na jakim etapie życia się znajdują. Mala i Edek zaryzykowali, by odzyskać wolność, a ich spektakularna ucieczka jest opisana w pełen dramatyzmu sposób. Od samego początku próbowali zrobić wszystko, by świat dowiedział się o okropnościach wydarzających się w Auschwitz. Nie mogli uwierzyć, że przez blisko 4 lata nikt ich nie ocalił, nie wyzwolił. Miłość, która łączyła tych dwojga była równie ważna co patriotyzm i miłość do ojczyzny. 

    Pomimo klęski, jaka spotkała bohaterów, zwyciężyli - świat dowiedział się o holokauście i obozach śmierci. Ta historia pokazuje, jak wiele możemy zrobić dla miłości, przyjaźni i wolności. Heroizm bohaterów jest naprawdę niesamowity. Książka jest swoistym świadectwem życia Edwarda Galińskiego i Mali Zimetbaum - Polaka i Żydówki, dowodem na to, że żyło kiedyś dwoje niesamowicie odważnych ludzi, którzy nie bali się przeciwstawić, którzy dążyli do wolności i prawdy za wszelką, nawet największą cenę, jaką jest śmierć. Jest to piękna historia, mimo tego, że przepełniona wielkim bólem, warta jest przeczytania i zapamiętania. 

    "Koniec Mali Zimetbaum jest niejasny, owiany legendą. Stała się tak znaną postacią, również wśród ludzi, którzy nie znali jej bezpośrednio, że jej śmierć przywoływało potem wiele ocalałych, choć wcale nie było ich wtedy w Birkenau, bo ktokolwiek w obozie był świadkiem egzekucji jakiejś odważnej kobiety, uważał, że to musiała być Mala."

    Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za egzemplarz książki.


Bookwizja. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz