(Recenzja z dnia 10 sierpnia 2020)
#43 "Kiedy dojrzeją porzeczki" Joanna Concejo
⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10
"...Patrzeć na malutkie rzeczy..."
"Kiedy dojrzeją porzeczki" to pierwsza wydana w Polsce autorska książka Joanny Concejo – wybitnej twórczyni książek obrazowych. Piękna i poruszająca opowieść o starości, samotności, czekaniu i odchodzeniu. Intymny, a zarazem uniwersalny dziennik z podróży w przeszłość. Pełna symboli i emocji opowieść o świecie, który przeminął, ale na zawsze pozostaje częścią naszego życia. To książka wypełniona nostalgią, a zarazem spokojem i zgodą na świat, kontemplacją codziennych chwil. Jak pisze autorka: „W tej książce można zabłądzić, nawet trzeba. Nie szukać porządku, nie śledzić następstwa zdarzeń. Trzeba znaleźć własną ścieżkę, wydeptać ją sobie przez pole czy łąkę. Nie chcę tej książki tłumaczyć, wyjaśniać. Jest bardzo osobista i niech niektóre rzeczy zostaną za mgłą”. To niezwykle wyrafinowany przykład literatury wizualnej.
Książka, podobnie jak poprzednia, którą czytałam Wydawnictwa Wolno - "Bracia krwi", jest po prostu niesamowita. Niby prosta, a jednak nazbyt skomplikowana. Może nie zachwyca grubością, długością tekstu, czy wartkością akcji, ale za to urzeka swoją prostotą, doniosłością i prawdziwością. Niesamowicie spodobały mi się ilustracje, które czasem mówią więcej niż jakikolwiek tekst.
Książka traktuje o czasie, przemijaniu, starości, samotności, ciekawości świata. Jest to też pozycja o podziwianiu świata, wszystkiego, co nas otacza, o traktowaniu życia jako cudu, cudu, który zdarza się tylko raz. Cudu, który każdy z nas powinien wykorzystać i przeżyć jak najlepiej się da. Jest to pewien rodzaj podsumowania jestestwa. Emanuje z niej tak wielkie ciepło, spokój, jest poruszająca, kojąca, po prostu literackie cudo. Bardzo ciekawym zabiegiem jest tutaj również różnorodność formy - z jednej strony mamy krótkie słowa, teksty po polsku, sentencje czy cytaty w języku francuskim, z drugiej zaś jakieś urywki, skrawki, zdjęcia z przeszłości, wreszcie ciekawe ilustracje, szkice. Tutaj, tak jak w poprzedniej książce tego wydawnictwa, jest zawarta mnogość interpretacji - każdy czytelnik może zinterpretować tę pozycję inaczej. Nie można również pominąć kwestii kolorystyki utworu - przewijają nam się tutaj głównie kolory niebieski oraz szary. Dlaczego właśnie te? Czy kolor niebieski może oznaczać tytułowe porzeczki? Czy może bezkres nieba? Każdy z nas może zinterpretować to inaczej.
Książka opowiada również o czasie, który odszedł bezpowrotnie. O mężczyźnie - Henryku, który przygotowuje się do odejścia, do swych ostatnich dni na tym świecie, a zapewniający jednocześnie, że "wróci". Myślę, że tę pozycję można jednocześnie traktować jako cały utwór, ale również każdą z kartek jako osobną historię - to jest element, który niesamowicie mnie urzekł i świadczy o wielkim kunszcie autorki. Nigdy nie spotkałam się z taką koncepcją, ale nie ma, co się dziwić - wydawnictwo, które publikuje tak świetne, oryginalne pozycje, jest samo w sobie fascynujące i nieszablonowe.
Niesamowite jest to, jak niewiele słów wystarczy, by opowiedzieć historię, tak świetną historię, niby prostą w fabule, a jednak tak bardzo na czasie. Bo w końcu każdego z nas to czeka... starość, samotność, śmierć. U każdego z nas w końcu, tytułowe porzeczki dojrzeją. Gorąco polecam każdemu przeczytać tę cudowną pozycję, która na pewno na długo pozostanie w waszej pamięci. Kolejna perełka na mojej półce.
Dziękuję Wydawnictwu Wolno za egzemplarz książki.
Bookwizja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz