poniedziałek, 27 lipca 2020

#37 "Kalifornijczyk" Alicja Manders

(Recenzja z dnia 27 lipca 2020)

#37 "Kalifornijczyk" Alicja Manders



⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10

    "Nic nie trwa wiecznie. Ani dobre, ani złe. Dlatego powinniśmy się wyrzec pragnienia kontroli."
    Z Los Angeles do Krakowa – czy różni nas aż tak wiele? O tym, jak robić karierę w przemyśle rozrywkowym, przespać lot i zakraść się w łaski Majora i jego wnuczki Rob, Nick i Michael zwykli mówić o sobie, że są jak taboret z trzema nogami. Brak jednej mógł sprawić, że konstrukcja się zawali. Od czasu studiów w szkole filmowej w Los Angeles są przyjaciółmi na dobre i złe. Rob teoretycznie ma wszystko – świetnie zapowiadającą się karierę w przemyśle rozrywkowym, luksusowy samochód i sypialnię z widokiem na Pacyfik. Większość czasu spędza jednak za biurkiem, odsuwając na bok życie towarzyskie i marzenia o bardziej satysfakcjonującej pracy. Nieoczekiwana zmiana planów weselnych jednego z przyjaciół sprawia, że Rob ląduje na innym kontynencie, a dokładnie w Polsce, skąd pochodzi narzeczona Michaela. W kraju, w którym mówi się śpiewnym, szeleszczącym językiem, zajada mączne potrawy i pije wódkę. Tu poznaje barwnych mieszkańców domu w podkrakowskiej Skale. Jednych – jak krewkiego Majora – młody Kalifornijczyk będzie starał się unikać, ale innych – Julię, kuzynkę panny młodej – wręcz przeciwnie…
    Czy Kalifornijczyk zachwyci się polskim klimatem? Czy zdolna graficzna dokona pierwszego wyboru z myślą o sobie? Amerykańska bezpośredniość czy polskie przywiązanie do rodziny? Czy marzenia, uczucia i rozczarowania są podobne na całym świecie? Na te i inne pytania poznamy odpowiedź czytając powieść "Kalifornijczyk". 
    Powiem szczerze, że książka nie zachwyciła mnie od samego początku, myślałam też, że będzie to powieść jedna z wielu. Myliłam się. Z każdym kolejnym rozdziałem historia Anny i Roba, dwóch niby obcych sobie ludzi, wciągała mnie coraz bardziej. 
    Historia może wydawać się banalna, za to została opowiedziana w sposób naprawdę ciekawy. Książkę czyta się bardzo szybko. Najbardziej chyba zachwyciło mnie w niej zderzenie tych dwóch kultur - amerykańskiej oraz polskiej. Opisy ulic, miast, ludzi, tradycji - naprawdę wbrew pozorom można się wiele z tej pozycji dowiedzieć. Także sposoby bycia, ludzkie zachowania, wszystko to zostało ujęte w bardzo z pozoru prostej, ale jakże interesującej fabule. Autorka stworzyła zatem piękną historię o miłości, która nie zwraca uwagi na dzielące nas różnice, bariery (w tym językowe, kulturowe). Pokazała, że jednak w całym naszym życiu najważniejsza jest miłość i przyjaźń, a także szacunek. Ponieważ mimo, iż każdy z nas jest inny, wszyscy potrzebujemy bliskości, kontaktu z drugim człowiekiem. Każdy z nas chce być szczęśliwy i tego szczęścia szuka.  
    Książka pełna jest optymizmu, piękna i radości. Pokazuje, że czasem warto postawić wszystko na jedną kartę, zaryzykować, ponieważ możemy wtedy zyskać bardzo wiele. 
    Podobało mi się również to, że książka nie skupia się jedynie na dwóch głównych bohaterach, a bardzo wiele dowiadujemy się również o reszcie. O tym, że przyjaciele gotowi są poświęcić bardzo wiele dla przyjaźni, o tym, że rodzina jest bardzo ważną wartością, a także o tym, że czasem warto otworzyć się na świat, na nowe doświadczenia. 
    Myślę, że jest to bardzo dobra pozycja na lato, dla każdego, kto pragnie zrelaksować się, trochę zwolnić. Myślę, że najlepszym dowodem na wartość książki jest to, ile ona ze sobą niesie - a niesie bardzo wiele dobra. Naprawdę szczerze polecam. 

    Dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka za egzemplarz książki.


Bookwizja. 

1 komentarz:

  1. Coś pozytywnego i radosnego jest zawsze mile widziane! :) Letnie pozycje na pewno wielu osobom umilą tegoroczny wakacyjny okres, który niestety nie do końca przebiega tak jakbyśmy sobie życzyli. Mniej wojaży, ale może więcej książek! :)

    OdpowiedzUsuń