poniedziałek, 20 lipca 2020

#28 "Mam na imię Marytė" Alvydas Šlepikas

(Recenzja z dnia 10 lipca 2020)

#28 "Mam na imię Marytė" Alvydas Šlepikas



⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10

    "Ludzie są jak zwierzęta. Jeśli spojrzeć im w oczy, od razu napadną bez ostrzeżenia. Są jak psy albo wilki, nie można im patrzeć w oczy, bo zobaczą, że się boisz, że twoje oczy mówią: " Zlitujcie się, zostawcie mnie żywego, nie zabierajcie mi chleba, zostawcie mnie, nic wam przecież złego nie zrobiłem". I to jest najgorsze - strach odbijający się w oczach. On jest jak sygnał."
    1946 rok. Zimna i straszna powojenna zima. Zły czas. Oto kraina sponiewierana, zgwałcona i zabita. Oto powojenne Prusy. To opowieść o jednej z białych plam powojennej historii - "wilczych dzieciach". Po wojnie niemieckie sieroty tułały się po Litwie w poszukiwaniu jedzenia i domu. Opowieść o Renacie, która musi ukrywać swoje niemieckie pochodzenie, o jej tułaczce. Dawno żadna książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak właśnie ta pozycja. Macie tak czasami? Że po przeczytaniu książki musicie chwile pobyć sami? Sami z własnymi myślami? Ja właśnie w tym momencie tak mam. 
    Autor mistrzowsko opowiada historię niemieckiego powojennego społeczeństwa, obrazy są niezwykle plastyczne. Autor odznacza się świetnym i poetyckim stylem, emocjonalną i szampana narracją. Jak sam wspomina - "Pani Renate opowiadała mi o swoich powojennych przeżyciach(...). Jej zawdzięczam wiele szczegółów, na pozór nieistotnych, ważnych jednak dla zrozumienia okropności, rozpaczy i beznadziei tamtego czasu. Kiedy opowiadała, miałem wrażenie, że widzę i słyszę żywych ludzi. Zrozumiałem wtedy, że muszę to wszystko opisać." Powiem tak - opisał Pan, i to jak opisał! Bardzo emocjonalna, wstrząsająca relacja. Powieść składa się z fragmentów, które narrator nazywa "odłamkami przeszłości" i "kadrami pamięci". Takie filmowe skojarzenie udziela się czytelnikowi i właściwie już do końca pozostaje złudzenie, że ogląda się ponury czarno-biały film. Kamera przeskakuje często, ujęcia są wyraziste, a retrospekcja dodatkowo wzmacnia wrażenia. 
    Książkę zaliczam do perełek na mojej półce i naprawdę polecam ją każdemu, bez wyjątku. Na pewno na długo pozostanie w mojej pamięci.

    Dziękuję Wydawnictwu KEW za egzemplarz książki.


Bookwizja 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz