(Recenzja z dnia 11 czerwca 2021)
#186 "Niezłomne serca" Karen Witemeyer
⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10
"Oto moja pierwsza rada: przestań źle myśleć o sobie. Nikt nie wie, co robić, kiedy znajdzie się w sytuacji, z jaką nigdy wcześniej nie miał do czynienia. I nieważne, ile ma lat czy jak bardzo jest doświadczony. Można jedynie zebrać informacje, które się ma, oszacować zyski i straty, a potem podjąć najlepszą na dany moment decyzję."
„Kobieta, by być silna, nie potrzebuje mężczyzny” – tego nauczyły Emmę Chandler jej waleczne ciotki. Kierując się tym przekonaniem, założyła żeńską osadę w Harper’s Station w Teksasie. Jednak gdy mieszkanki doświadczają pogróżek od nieznanego napastnika, Emma będzie zmuszona przyznać, że przyda im się mężczyzna, który potrafi walczyć – a ona dobrze zna kogoś takiego. Malachi Shaw pracuje przy budowie kolei jako ekspert od materiałów wybuchowych. Gdy otrzymuje telegram od Emmy, natychmiast udaje się do Harper’s Station, aby spłacić dług wdzięczności wobec przyjaciółki, która kiedyś uratowała mu życie. Tyle że ona nie jest już dzieckiem, ale niezależną i zaradną kobietą o cudownym uśmiechu.
Powiem szczerze, że książka sama w sobie nie urzekła mnie aż tak bardzo. Ot, taka lekka i przyjemna literatura obyczajowa na jeden, góra dwa wieczory. Czyta się ją dość szybko i przyznać muszę szczerze, że tematyka jest naprawdę oryginalna. Posiada w sobie jednak kilka sprzeczności. Plus dla autorki za budowanie napięcia, które wzrastało z każdą przeczytaną stroną. Motyw napastnika, tajemniczego i nieznanego osobnika, który burzy sielankę jest ciekawy. Wątki miłosne dość ciekawe, jednak mało rozbudowane. Mimo wszystko, ta relacja między dwojgiem głównych bohaterów była interesująca. To jest taka niezobowiązująca, ukazująca ciekawą historię powieść.
Ciekawa okładka przyciągająca uwagę, jednak tytuł trochę przypominający serię harlequinów. Podobała mi się charakterystyka Emmy - jako kobiety niezależnej, silnej, stawiającej czoło problemom i złu tego świata, nie bojącej się, odważnej. Taki wzór do naśladowania. Książka pokazuje, że warto pomagać, nie zważając czasem na swoje dobro, bo liczy się miłosierdzie wobec bliźniego. Ukazuje, że zawsze warto walczyć do końca i że nigdy nie jesteśmy sami, bo zawsze mamy wokół siebie ludzi, którzy pomogą nam przezwyciężyć wszystko. Autorka ukazuje nam piękno miłości, zaangażowania, wiary. Wątek kryminalny na dobrym poziomie, budujący grozę. Tajemniczość bijąca z tej książki sprawiała, że do samego końca czytelnik nie jest w stanie odgadnąć zakończenia historii i rozwiązania, kim jest sprawca.
Jeżeli lubicie romanse historyczne z wątkiem kryminalnym i ciekawą, wartką akcją to polecam wam przeczytanie tej pozycji. Lekkie pióro autorki sprawia, że tę pozycję czyta się szybko, a dynamiczne dialogi między bohaterami tylko to potęgują. Książka podobała mi się, jednak nie zachwyciła tak bardzo, żeby dać notę wyższą. Koniec końców spędziłam przyjemnie wieczór z bohaterami książki, odkrywając historie kobiety żyjącej w czasach, gdzie o swoją niezależność i miłość trzeba walczyć mimo bólu i strachu o jutro.
"Ten, który działa w was, jest potężniejszy od tego, który działa w świecie."
Dziękuję Wydawnictwu Dreams za egzemplarz książki.
Bookwizja.